Grzegorz Przebinda

Po pielgrzymce Jana Pawła II do Sofii i Płowdiwu

Papież, Bułgaria i Moskwa

Ekumeniczne przesłanie pielgrzymki Jana Pawła II do Bułgarii było skierowane do wyznawców prawosławia także w innych krajach Europy: tych, co nigdy nie stanęły na szlaku papieskich podróży. Dotyczy to Serbii, Białorusi, a przede wszystkim Rosji.

W przemówieniu w klasztorze w Rile papież nawiązał do tradycji rosyjskiego prawosławia, gdy przywołał postacie świętego starca Serafima z Sarowa (1754–1833) i teologa Pawła Jewdokimowa (1901-1970). W imieniu Kościoła łacińskiego dokonywał zarazem apologii wschodniej tradycji monastycznej: „Czymże byłaby Bułgaria bez Monasteru Rylskiego, który w najciemniejszych czasach dziejów ojczystych podtrzymywał płonącą pochodnię wiary? Czymże byłaby Grecja bez Świętej Góry Atos? Albo Rosja bez owej miriady mieszkań Ducha Świętego, które pozwoliły jej pokonać piekło sowieckich prześladowań?”

Ekumenizm męczenników

Podobne rosyjsko-prawosławne inwokacje stanowią kontynuację wcześniejszych ekumenicznych wątków w myśli Jana Pawła II. Najbardziej poetycka pochwała wschodniego monastycyzmu znalazła się w książce „Przekroczyć próg nadziei”. Papież powiada tu m. in., że „pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, kiedy najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej najpełniej staje się obecny sam Bóg”; „Świadczą o tym dzieje modlitwy mistycznej na Wschodzie i na Zachodzie: św. Franciszek, św. Teresa z Avila, św. Jan od Krzyża, św. Ignacy Loyola, na Wschodzie na przykład św. Serafim z Sarowa i wielu innych”.

Tak samo nazwisko Pawła Jewdokimowa nie pojawiło się w Bułgarii ad hoc. Warto przypomnieć, iż ten teolog prawosławny przyszedł na świat w 1901 r. w Sankt–Petersburgu, potem uczył się w Kijowskiej Akademii Duchownej, aby najważniejsze dzieła napisać na emigracji w Paryżu, w dodatku po francusku. Papież przywoływał jego osobę i dzieło już w 1991 r. w Drohiczynie, podczas czwartej pielgrzymki do Polski. Uznał go wtedy za dobrego przewodnika w dziele porozumienia chrześcijan w przyszłej Europie „od Atlantyku aż po Ural”: „Droga Kościoła nie jest drogą łatwą. »Możemy przyrównać ją do krzyżowej drogi Chrystusa. Nie trwa ona jednak kilka godzin, trwa wieki« – napisał prawosławny teolog Paul Jewdokimow. (...) Musimy więc wszyscy, stojąc u bram nowego okresu dziejów, uczynić rachunek sumienia z odpowiedzialności za istniejące podziały”.

26 maja 2002 r. w bułgarskim Płowdiw – podczas beatyfikacji trzech katolickich księży zamordowanych przez komunistów w 1952 r. po fałszywym oskarżeniu o „szpiegostwo na rzecz Watykanu” – papież podkreślał ekumeniczny wymiar męczeństwa chrześcijan w Europie. Brzmi to aktualnie nie tylko w Bułgarii, gdzie w ciągu stuleci życie za wiarę oddawali w obliczu Turków i komunistów zarówno prawosławni, jak katolicy obu obrządków, lecz także w Rosji. „Jednoczą nas męczennicy, nie możemy nie być zjednoczeni” – w ten sposób Jan Paweł II nawiązywał w Wielki Piątek 1994 r. w rzymskim Koloseum do XX-wiecznego męczeństwa prawosławnych i katolików ze Wschodu, na Wyspach Sołowieckich, na Syberii, w Rosji europejskiej. W maju zaś 2000 r. podczas ekumenicznych uroczystości w tym samym Koloseum, gdy wspominano męczenników i świadków wiary XX stulecia, jako pierwszego wymienił papież prawosławnego patriarchę Moskwy i Wszechrusi Tichona Bieławina († 1925).

W Bułgarii AD 2002 Jan Paweł II starał się pokazać – również poprzez odwołanie do dziedzictwa cyrylometodiańskiego, wspólnego dla wszystkich prawosławnych Słowian w Europie – że jego dialog z prawosławną Moskwą mógłby jeszcze przynieść dobre owoce.

Pokolenie 1054

Dziś jednak wszystko wskazuje na to, że patriarchalna Moskwa, choćby wespół z mnichami z Góry Atos, nadal chce zwalczać „ekspansję katolicyzmu” w prawosławnej połówce Europy. W przeddzień pielgrzymki Jana Pawła II do Bułgarii, rosyjski patriarcha Aleksij II – tak samo jak przed rokiem podczas wyprawy papieża do Kijowa i Lwowa – udał się na Białoruś. 18 maja oznajmił dziennikarzom w Mińsku, iż szanse na jego spotkanie z papieżem znacznie ostatnio zmalały. Stało się tak po „utworzeniu katolickich diecezji w Rosji”. Ów zaś akt, „nieuzgodniony z prawosławnymi”, nałożył się na skomplikowaną sytuację wyznawców ortodoksji na Ukrainie, dyskryminowanych – jako rzecze Aleksij II – przez tutejszych grekokatolików. Przeciwko pielgrzymce papieża do Sofii i Płowdiw rosyjski patriarcha nie zaprotestował – Bułgaria to przecież w końcu patriarchat osobny. Protestowali więc za niego inni rosyjscy ortodoksi, powołujący się stale na „błogosławieństwo świętego patriarchy Aleksija”.

„Papież chce jechać do Bułgarii, ale nikt go tam nie zaprasza” – informację pod takim tytułem zamieścił na swych łamach 24 listopada 2000 r. wydawca często odwiedzanej strony internetowej pravoslavie.ru, cieszącej się – jak czytamy w nagłówku – „błogosławieństwem patriarchy moskiewskiego i Wszechrusi”. Gdy z kolei w sierpniu 2001 r. ogłoszono oficjalnie pielgrzymkę Jana Pawła II do Bułgarii, pravoslavie.ru – mając na uwadze fakt, iż zaproszenie wystosowały władze państwowe, a nie cerkiewne – szydziło: „Wizyty bez zaproszenia stały się stylem papieża”. Podobna troska patriarchalnej Moskwy o „swoją Bułgarię” została częściowo wynagrodzona 12 kwietnia 2002 r., gdy „w swym posłaniu do patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Aleksija II bułgarski patriarcha Maksym podkreślił wagę i znaczenie wspólnych wysiłków przeciwko »katolickiej ekspansji« i wyraził poparcie dla Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w dziele »obrony interesów Prawosławia w obliczu prozelitycznych tendencji Watykanu«„. 13 maja 2002 r. pravoslavie.ru zapewniało czytelników, że tydzień poprzedzający wizytę Jana Pawła II w Bułgarii będzie okresem równie licznych, co burzliwych antypapieskich procesji i „modłów”.

Jednakże podczas trzyipółdniowego pobytu papieża w Bułgarii rosyjsko-prawosławne strony w internecie uparcie milczały. Już to jedno mogłoby zaświadczyć, że pielgrzymka Jana Pawła II po raz kolejny osłabiła moskiewską Międzynarodówkę Antyekumenistów. 27 maja ogłoszą oni jeszcze – również przez internet – iż bułgarski patriarcha namawiał papieża, aby „wrócił do wiary prawosławnej”. Była to czytelna aluzja do wypowiedzi upartego Maksyma, który stwierdził w obecności Jana Pawła II, że „w 1054 r. Zachód oddzielił się od Wschodu”... Do pokrewnego 88-letniemu Maksymowi pamiętliwego „pokolenia 1054” należą jeszcze w Bułgarii bardzo pewni swych racji młodzi ludzie, studiujący tutaj teologię prawosławną. Ich właśnie wypowiedzi opublikował sofijski tygodnik „Tema” (nr 16/2002). Student trzeciego roku „bogosłowija” powiada: „Jesteśmy krajem prawosławnym. Papież przybywa do Bułgarii wyłącznie jako państwowy przywódca Watykanu. Nie może tu przybywać jako biskup i głowa Kościoła rzymskokatolickiego. Jako taki jest heretykiem – jego poprzednicy oddzielili się od Kościoła Chrystusowego w 1054 roku.”

Demonstracji nie było

Sofijski „Dnewnik” z 18 maja, w artykule „Duże znaczenie małego Watykanu w polityce światowej”, opisał za to z sympatią polityczne zaangażowanie Watykanu za pontyfikatu obecnego papieża i przypomniał o jego pokojowych inicjatywach w Panamie, na Bałkanach, na Bliskim Wschodzie. Gazeta wspomina zarazem o liście Jana Pawła II do Borysa Jelcyna z lipca 1997 r., wysłanym na znak protestu w obliczu ograniczania swobód religijnych w Federacji Rosyjskiej. Temat jest w Bułgarii bardzo na czasie, jako że i tutejsi fundamentaliści przygotowali projekt ustawy mającej zapewnić Bułgarskiej Cerkwi Prawosławnej uprzywilejowaną pozycję w kraju. Tymczasem bułgarskie wspólnoty religijne katolików obu obrządków, protestantów, wyznawców judaizmu i islamu musiałyby się poddać – zgodnie z projektem – sądowej rejestracji.

Mając okazję przebywać w Sofii i Płowdiw w tygodniu poprzedzającym pielgrzymkę Jana Pawła II, nie dostrzegłem tutaj żadnych antypapieskich procesji i „modłów”. Potwierdziło się więc to, co wbrew fundamentalistom napisała 23 maja na łamach moskiewskiego dziennika „Izwiestija” Natalia Babasian: „W odróżnieniu od Grecji i Ukrainy, gdzie Jana Pawła II witały tłumy niezadowolonych z jego przyjazdu, w Bułgarii nie oczekuje się w związku z wizytą papieża żadnych protestów”... Jedynie sofijski dziennik „Standard” poinformował 19 maja, że w Wielkim Tyrnowie ktoś porozwieszał w przeddzień – dokładnie więc „na urodziny” Jana Pawła II – mamucie plakaty z napisami: „Nie! dla papieża w Bułgarii” i „Papież heretyk”. Napisy owe, poprzez wykonanie w alfabecie starobułgarskim sugerują jednak, że ich twórcy są zarazem cerkiewnymi tradycjonalistami i przeciwnikami integracji kraju z Europą. Może więc nieprzypadkowo fotoreporter z sofijskiej gazety „Sega” sfotografował tutejszy napis na murze: „Precz z papieżem i NATO” – podobne hasła powstawały pod wyraźnym wpływem „prawosławnych talibów” z Moskwy i jej szerokich okolic.

Bułgaria do Europy

Bułgarska pielgrzymka okazała się kolejnym sukcesem Jana Pawła II, choć na jej owoce – tak jak w przypadku Ukrainy – trzeba będzie jeszcze cierpliwie poczekać. Władimir Gradew, ambasador Bułgarii przy Stolicy Apostolskiej, mówił niedługo przed przyjazdem papieża: „Dla Stolicy Świętej Bułgaria – jako skrzyżowanie Wschodu i Zachodu – jest przystanią dla stabilności i pokoju na Bałkanach, miejscem spotkania i dialogu między europejskimi kulturami i narodami”. Natalia Babasian napisała z kolei w moskiewskich „Izwiestiach”, że wizyta papieża „będzie sprzyjać umocnieniu demokratycznego obrazu Bułgarii w oczach światowej społeczności”.

Teraz więc chyba mógłby spać spokojnie nawet moskiewski patriarcha Aleksij II, który na początku 2002 r., podczas spotkania z bułgarskim ministrem spraw zagranicznych Sołomonem Pasim, wyraził pragnienie, aby Bułgaria w XXI wieku wniosła do Europy sprawdzone wartości wschodniego chrześcijaństwa: „To jedynie wzbogaci – mówił słusznie patriarcha Moskwy i Wszechrusi – europejską i światową kulturę”. Pielgrzymka Jana Pawła II do Bułgarii była pod tym względem krokiem we właściwym kierunku.